– O wilku mowa… - dodał, a ja przeniosłam wzrok na niezwykły wóz, z którego wysiadła długonoga panna z burzą blond włosów. Zdjęłam z nosa okulary i przyjrzałam się dokładniej, marszcząc brwi.
- Jenna…? – Wymamrotałam, wstając. Dziewczyna zdjęła swoje gigantyczne okulary, skierowała wzrok w moją stronę i stanęła, jak wryta. Rozdziawiła usta, zmarszczyła nieco brwi, a później zapiszczał dosłownie jak mała dziewczynka.
- Cholera! Claire, to ty?! – wrzasnęła i zaczęła biec w moją stronę na dziesięciocentymetrowych szpilkach. Ja również krzyknęłam z wielkim entuzjazmem i uścisnęłam kuzynkę, której nie widziałam chyba wieki. Od kiedy pamiętałam dziewczyna zawsze była lekko zakręcona i zwariowana, ale to w niej właśnie lubiłam: była totalnym przeciwieństwem mnie. Zawsze podziwiałam ją za to. Miała poczucie humoru, potrafiła nawiązywać wspaniałe kontakty z ludźmi i nie była jakąś snobką, czy jakąś pokręconą idiotką. W końcu kolor włosów nie świadczy o tym, czy jesteś typową blondynką. Jenna do takich nie należała.
- Jenna! – rzuciłam ponownie, rozkładając ramiona i z szerokim uśmiechem powitałam Jennifer.
- Claire, to naprawdę ty! Wieki cię nie widziałam! – zaćwierkała blondynka i znów ścisnęła mnie. Tym razem mocniej. – A tak w ogóle co ty tutaj robisz? Miałaś zadzwonić, żebym po ciebie przyjechała – dodała.
- Chciałam zrobić ci niespodziankę i przyjechałam taksówką – powiedziałam i kątem oka zerknęłam na nieznajomego surfera, który mknął wolnym krokiem w stronę plaży. Jessica spojrzała również w jego stronę i uśmiechnęła się.
- Widzę, że już poznałaś Ryana? – spytała i uniosła brwi. Spojrzałam na nią i na jej chytry uśmieszek.
- Och, daj spokój… Wcale go nie poznałam. Pewnie kolejny laluś– szturchnęłam ją i uśmiechnęłam się. – Nie jest w moim typie…
- Ja tylko pytałam, czy go poznałaś, no ale… - rzuciła i roześmiała się, a ja tylko przewróciłam oczami i posłałam jej sójkę w bok.
- Masz naprawdę… wielki dom. Twoja mam mówiła coś o nim wspominała, ale nie mówiła, że jest aż tak ogromny. No i ten samochód… Nie wiedziałam, że przeniosłaś się nad sam ocean… - mruknęłam, spoglądając w stronę plaży i błękitnego oceanu.
- Tak jakoś wyszło… Chciałam, żebyś po prostu sama to zobaczyła. Za to ty w ogóle się nie zmieniłaś. Wciąż twoją szafę nawiedzają czarne ubrania, jak widzę… – oznajmiła i uśmiechnęła się szerzej. – To jak, bierzemy te walizki? Pokażę ci dom, twój pokój i rozpakujesz się, a później ruszymy na plażę. Co ty na to? – zaćwierkała radośnie. W odpowiedzi pokiwałam głową i wzięłam walizkę, po czym Jessica zaprosiła mnie do środka.
Wyrazy: 402
Obiecałam, że dodam w krótkim czasie i tak właśnie zrobiłam. Wciąż będziemy poznawać otoczenie głównej bohaterki i powoli wprawiać się w to wszystko. Rozdział pierwszy podzieliłam sobie na trzy części. Obiecuję, że z biegiem czasu będzie troszku, a być może i nawet więcej tej 'wyczekiwanej' krwi. ;) Do napisania!